Innowacja pod parasolem (Citroen).
Mglisty jesienny poranek gdzieś pod Paryżem. Przy drodze w pobliżu zaoranego pola stoi kilka pojazdów. Wyglądają dziwacznie, swoim garbatym i mało foremnym kształtem przypominają larwy na kołach. Kiedy jednak przyjrzeć się im bliżej, trudno powiedzieć, że są groźne. Stoją rozkraczone na cieniutkich oponkach i łypią radośnie na świat tylko jednym reflektorem. Są tak brzydkie, że aż piękne.
Dookoła nich kręci się grupka ludzi, obchodzą dookoła małe samochodziki, podnoszą maskę, zaglądają do silnika, wkładają coś do bagażnika. Ktoś kopie w oponę jednego z aut i śmieje się, że ten samochód wygląda jak brzydkie kaczątko.
Uwagę zwraca fakt, że pomimo zimna wszyscy ubrani są jedynie w stroje robocze.
W oddali słychać narastający warkot silnika. Mały furgon z hałasem podjeżdża do grupki osób. Przywiózł kosze jajek. Kierowca furgonu z zaciekawieniem przygląda się stojącym przy drodze samochodom. Nigdy nic podobnego nie widział. Z zainteresowaniem obserwuje, jak kosze z jajkami (każdy zawiera po 60 sztuk), które przed chwilą przywiózł są wkładane na tylne siedzenie każdego z „dziwolągów”. Do każdego z samochodów wsiadają po 4 osoby. Ktoś robi złośliwą uwagę pod adresem pasażerów na tylnym siedzeniu i stojący nieopodal wybuchają głośnym śmiechem. Nagle do każdego z samochodów podchodzą mężczyźni trzymając w rękach pręty w kształcie niesymetrycznej litery „Z” umieszczają jeden koniec pręta tuż pod przednią maską samochodów i zaczynają energicznie obracać prętami. Korby bo tak fachowo nazywają się te pręty uruchamiają silniki w małych samochodach. W jednej chwili wszystko skrywa się pod zasłoną dymu z rur wydechowych i głośnego klekotu silników.
Po chwili pierwsze auto skręca z drogi wprost na zaorane pole i powoli zaczyna pokonywać pierwsze bruzdy. Pozostałe auta robią dokładnie to samo i po chwili po polu jeździ kilka samochodzików dymiąc i hałasując.
Pasażerowie w środku samochodzików absolutnie nie zwracają uwagi na hałas i dym. Modląc się do wszystkich istniejących bogów niemal szybują wewnątrz samochodów targani nierównościami. Na szczęście autka mają płócienne dachy więc nie trzeba się bać o uraz głowy ale z pewnością należy się bać o jajka w koszykach.
Zaczyna padać deszcz co czyni przejażdżkę jeszcze bardziej interesującą, tym bardziej, że samochody nie są wyposażone w elektrycznie regulowane wycieraczki szyb tylko specjalne pokrętła za pośrednictwem których kierowca ręczne porusza wycieraczką. Niestety takie luksusu nie przywidziano dla pasażera obok kierowcy.
W końcu samochodziki wypełzają na równa drogę i stają w szeregu. Pasażerowie są bladzi ale uśmiechnięci, samochody przetrwały i co ważne jedynie kilka jajek uległo rozbiciu. Test wypadł pomyślnie. Oto jak zapewne wyglądał początek legendy motoryzacji – samochodu, który zagościł w milionach serc na całym świecie przez ponad 50 lat – Citroena 2CV.
Na czym polegał fenomen tego samochodu – bo przecież nie na tym, że można w nim przewieźć kopę jaj?
W latach 30 XX wieku, bo wtedy ma początek prezentowana historia, producenci europejscy produkowali na ogół duże i drogie samochody, na które mogli sobie pozwolić jedynie nieliczni zamożni klienci. Owszem, na rynku zaczęły pojawiać się mniejsze modele ale nadal były stosunkowo drogie. Dużo mówiło się wtedy o konstrukcji Ferdynanda Porsche nazwanej Samochodem Ludowym a prościej Volkswagen, jednak w tamtym momencie samochód nie był dostępny szerokiemu gronu odbiorców.
Ówczesny dyrektor generalny Citroena – Pierre Boulanger, doskonale wiedział, że rozwój technologiczny, migracje ludności stanowią idealne warunki do rozwoju motoryzacji. Wiedział też, że tradycyjna grupa docelowa ludzi o wysokich dochodach nie jest w stanie zapewnić dużego popytu na samochody. Rozwiązaniem był masowy produkt, samochód, który był tani w produkcji i tym samym dostępny szerokim grupom odbiorców. Boulanger zdawał sobie sprawę, że jeśli samochód ma być tani, musi być w stosunkowo prosty w konstrukcji ale jednocześnie trwały i praktyczny. To nie miał być pożeracz serc ale osiołek, który przewiezie 4 osobową średniozamożną rodzinę. W Europie to podejście stanowiło absolutne novum. Tym bardziej, że sformułowanie zadań przed konstruktorami samochodu, jak na tamte czasy było bardzo innowacyjne.
Projekt został określony jako „cztery koła pod parasolem”, zaś doprecyzowanie briefu dla inżynierów wyglądało następująco: Chcę aby w aucie mogły wygodnie pomieścić się cztery osoby z koszykiem zawierającym 60 jaj i aby podczas jazdy z prędkością 50 km/h nie zrobiła się jajecznica”.
Wszystko w tym samochodzie było inne od ówczesnych konstrukcji europejskich: szkaradny kształt, który jednocześnie zachwycał brzydotą, siedzenia wykonane z płacht brezentu rozpiętych na metalowych stelażach, ręcznie regulowane wycieraczki przedniej szyby nie wspominając o tylko jednym reflektorze montowanym z przodu pojazdu. Z drugiej strony auto wyróżniało się na tle swoich konkurentów faktem, że nadwozie wykonano z aluminium zaś zawieszenie nie miało sobie równych.
Innowacyjne podejście do formuły samochodu otworzyło przed firmą Citroen niszę: masowy rynek samochodowy.
Jasna wizja produktu i potrzeb grupy docelowej spowodowały, że Citroen z modelem 2CV miał szansę stać się w Europie tym czym w Ameryce okazał się Ford T – otworzyć szeroko drzwi do samochodu grupie, która dotąd nawet nie śniła, że może mieć własny pojazd.
Historia modelu 2CV zatrzymała się na skutek wybuchu wojny. Po jej zakończeniu powrócono do dawnego projekt. Auto po modyfikacjach (między innymi dwa reflektory, rozrusznik, zmieniona maska, elektrycznie regulowane wycieraczki czy chłodzony powietrzem silnik o mocy 9 KM!!!) zostało zaprezentowane na salonie paryskim w 1948 i od razu uzyskało ogromny rozgłos zdobywając tytuł… najbrzydszego samochodu świata.
Nie przeszkodziło to osiągnąć modelowi 2CV zadania stawianego przed nim przez innowacyjnych wizjonerów; obok VW „Garbusa”, Mini Morris’a czy Fiata 500, Citroen 2CV zmotoryzował powojenną Europę, zaś jego niekonwencjonalny kształt, nie tylko nie został uznany za brzydki ale za ponadczasowy.
Opisywana historia jasno wskazuje, że dobrze przemyślany i jasno określony produkt w połączeniu ze zrozumieniem potrzeb grupy docelowej jest w stanie zagwarantować sukces zaś otwartość na tworzenie nowych trendów wcale nie jest objawem szaleństwa tylko odwagi, dzięki której osiąga się przewagę konkurencyjną.
Bibliografia: Wikipedia, Legendarne Samochody – Michel Zumbrunn i Robert Cumerford.