Cel może być rozmyty
Rok 2017. Prezentacja agencji. Rozdział: „Cele”. Ilustracja: strzała wbita w sam środek tarczy. Załamałam ręce nad kondycją polskiej myśli kreatywnej. Przynajmniej w obszarze metafor.
Kiedy, po latach przerwy, wzięłam do ręki piękny i zgrabny CZ Shadow 9mm i stanęłam naprzeciwko tarczy poczułam jak niesłusznie chciałam odejść od tej prostej metafory. Ten cel był celny. Strzelając fizycznie doświadczyłam, że każde dążenie do celu, nawet to niemetaforyczne, jest procesem heurystycznym.
Na stanowisku obok instruktor wydawał polecenia uczniowi, a mi otwierał oczy na to, gdzie leży ciężar powodzenia osiągania celów: „Na sobie się skoncentruj, nie na celu!”, „Szerzej nogi, bo się chwiejesz!”, „Cel może być rozmyty, skup się na przyrządach!”.
W szkoleniu strzeleckim, jak długie by nie było, o celu mówi się najmniej. W treningu dokładna analiza celu pojawia się po raz pierwszy po komendzie „do tarcz!”, kiedy jest już po wszystkim i możemy sprawdzić, co też właściwie zrobiliśmy opróżniając magazynek. Osiągnięcie (lub nie) celu jest również tylko weryfikacją tego, co zrobiliśmy w oderwaniu i sporej odległości od tarczy. Bo to, czy do celu trafiasz, czy nie trafiasz w ogóle nie zależy od niego. On sobie spokojnie wisi i bierze pasywny udział w całym procesie. Można więc zaryzykować wniosek, że kiedy dążysz do osiągnięcia celu sam cel jest najmniej ważny. To dosłownie ostatnia rzecz, na której powinieneś się skupić.
Pozycja względem celu
Wszelka próba wpłynięcia na cel, oddala cię od jego osiągnięcia. Twoja relacja z celem jest bardzo jednostronna. On nie zrobi nic, aby ułatwić Ci trafienie. Bądźmy szczerzy: nie interesujesz swojego celu. On sobie po prostu jest.
Zdarzyło się, że podczas firmowej imprezy na strzelnicy zawody ze strzelania z broni krótkiej wygrała jedna z pań. Nagrodą w zawodach było dalsze strzelanie – tym razem z kałasznikowa. Dziewczyna, czego dowiodła wcześniej, umiała celować, więc można by obstawiać, że i tym razem pójdzie jej świetnie. Nie poszło, bo była to osoba drobna i lekka, którą odrzut broni długolufowej dosłownie rzucał po sali. Cel okazał się dla niej tym razem nieosiągalny, chociaż dążyła do niego tak, jak wcześniej. Z pomocą przyszedł trener, wojskowy słusznej postury, który stanął za dziewczyną i pozwolił jej się o siebie oprzeć. Pomogło. Cel znów stał się dla niej osiągalny, chociaż podczas samego opracowywania strategii jego osiągnięcia o nim samym mówiono tam najmniej. Było sporo śmiechów z wcześniejszych porażek i kilka równie zabawnych prób ustawienia się dziewczyny i trenera w wygodnej konfiguracji. O celu nikt nie powiedział ani słowa, bo też nie brał on żadnego udziału w procesie osiągania go.
Realny wpływ na dotarcie do celu dają zawsze czynniki leżące po naszej stronie. Zazwyczaj dostępne tu i teraz, czasem wymagające pomysłowości, a czasem pomocy dużego wojskowego. Pozycja, ułożenie ciała, umiejętność skorelowania przyrządów celowniczych, napięcie mięśni, oddech zadecydują, czy trafisz. Tu pojawia się miejsce do pracy. Nad sobą i otaczającym nas światem, aby zapewnić sobie warunki do osiągnięcia celu. Warto poświęcić im dużo uwagi i czasu, a o celu - ani mru mru.
Zuzanna Koraszewska